W ciągu kilkunastu lat pracy w administracji publicznej brałam udział w wielu naborach, z których część wygrałam. Było to możliwe dzięki art. 6 ustawy o służbie cywilnej.
Zgodnie z tym artykułem:
Każdy ma prawo do informacji o wolnych stanowiskach pracy w służbie cywilnej, a nabór do służby cywilnej jest otwarty oraz konkurencyjny, z zastrzeżeniem przepisów rozdziału 4.
Ustawa z dnia 21 listopada 2008 r. o służbie cywilnej wprowadza obowiązek organizacji konkursów jedynie na niższe stanowiska urzędnicze, gdyż w odniesieniu do obsadzania stanowisk dyrektorskich od kilku lat nie ma już takiego obowiązku (co zostało opisane właśnie w rozdziale 4 ustawy). Nie ma obowiązku, ale też nie ma zakazu. Tymczasem konkursy na takie stanowiska są rzadkością.
Nabory według istniejących rozwiązań
Z definicji konkurs to postępowanie mające na celu wybranie najlepszego kandydata na jakieś stanowisko. I tu pojawia się pytanie: jak takie postępowanie przeprowadzić, aby nie było wątpliwości, że wybrał najlepszy kandydat, a nie ten, który miał wygrać?
Ustawa o służbie cywilnej zawiera przepisy dotyczące organizacji otwartego i konkurencyjnego naboru na niższe stanowiska urzędnicze. Niektórzy mogą uznać, że przepisy te są zbyt ogólne, a tym samym mogą pozostawiać zbyt dużo miejsca na ich swobodną interpretację i stosowanie. W konsekwencji nieprecyzyjność procedury naboru może zaburzać jego konkurencyjny charakter. W takim razie może warto sięgnąć po rozwiązania zawarte w regulaminach naboru kandydatów na wolne stanowiska w służbie cywilnej w poszczególnych urzędach? Ale skoro mamy jeden korpus służby cywilnej to czy nie powinniśmy mieć jednej przejrzystej procedury zatrudniania urzędników? I to takiej procedury, która pozwala na weryfikację jej prawidłowego stosowania już w trakcie trwania naboru?
Pozorne konkursy
Jak już wspomniałam brałam udział w niejednym naborze. Czasami wygrywałam, czasami przegrywałam, ale zawsze miałam nadzieję, że nabór nie jest konkurencyjny tylko z nazwy. Pewna osoba opowiadała mi o swoim doświadczeniu z udziału w konkursie w trakcie którego zorientowała się, że to nie ona jest „poszukiwanym” kandydatem. Nie było to trudne do odkrycia, bo osoby z komisji przeprowadzającej nabór powiedziały jej, że choć dobrze wypadła teraz jej nie zatrudnią, ale następnym razem na pewno ją wybiorą. Ktoś inny powiedział mi, że zorientował się, że z konkursem jest coś nie tak, gdy osoba uczestnicząca w naborze przyszła na konkurs w towarzystwie członka komisji… bez kurtki. Potem ustaliła, że był to zwycięzca konkursu, który już wcześniej pracował w tym urzędzie. Obie te osoby czuły, że zmarnowały czas przygotowując się do swoich konkursów. W rezultacie miały poczucie, że państwo, pod tym względem, nie działa. Na szczęście się nie poddały i w końcu wygrały prawdziwy konkurs. Są jednak tacy, którzy jak się raz sparzą na takim systemie to już nie chcą znowu spróbować.
Co zrobić, aby każdy konkurs był konkursem?
Każdy, w mniejszym lub większym stopniu, „ustawiany” konkurs, o którym napiszą media podważa zaufanie do instytucji państwa, wiarę w sprawiedliwość i równość obywateli wobec prawa. Cena społeczna konkursów „szytych na miarę” jest wysoka. W takim razie, czy można wprowadzić rozwiązania, które zabezpieczą społeczeństwo przed pokusą ustawiania konkursu pod konkretnego kandydata, a w rezultacie zapewnią równy dostęp do służby publicznej? W oparciu o własne doświadczenia oraz zasłyszane rozwiązania zaczęłabym od:
- zobowiązania członków komisji przeprowadzającej nabór do złożenia w formie pisemnej oświadczenie o niewystępowaniu jakiegokolwiek konfliktu interesów, który mógłby stanowić przeszkodę dla należytego wykonywania przez nich zadań związanych z przeprowadzeniem naboru oraz niepozostawaniu z żadnym z kandydatów w takim stosunku, który mógłby budzić wątpliwości co do ich bezstronności (oczywiście pod rygorem odpowiedzialności karnej za złożenie fałszywego oświadczenia i z uprzedzeniem osoby składające oświadczenie o takiej odpowiedzialności);
- obowiązku udziału w komisji przeprowadzającej nabór przedstawiciela pracowników lub związku zawodowego;
- obowiązku poinformowania, w określonym czasie, Szefa Służby Cywilnej przez dyrektora generalnego urzędu o terminie i miejscu przeprowadzenia naboru. Szef Służby Cywilnej w przypadku uznania tego za zasadne, mógłby skierować swojego przedstawiciela w celu obserwacji przebiegu procesu naboru, a w przypadku stwierdzenia nieprawidłowości powinien móc nakazać usunięcie stwierdzonych nieprawidłowości lub ponowne przeprowadzenie naboru.
To co proponuję nie wyeliminuje wszystkich nieprawidłowości, jednak od czegoś trzeba zacząć. Jeżeli macie Państwo pomysły, jak sprawić, żeby konkursy zawsze były konkursami, piszcie proszę w komentarzach.